- No, Ania będzie chodzić od tego roku do szkoły muzycznej, a Olę zapisałam do Pałacu na gimnastykę artystyczną - ogłasza mi M. podczas powakacyjnych ploteczek.
Kurcze, to może ja taż powinnam gdzieś Maję zapisać. Kiedyś chodziła na dodatkową plastykę do Ośrodka Kultury, ale w połowie roku jej się znudziło. Potem zapisaliśmy ją na basen. Wszystko było fajnie do czasu jak zaczęło się nurkowanie. Potem basen już był "bee". A tu proszę, Mai koleżanka z klasy i jej siostra ambitnie będą się edukować po lekcjach. Może przyszedł już czas i na Maję.
- O, to może ja też bym Maję zapisała do tego Pałacu. Tylko tam pewno już na nic miejsc nie ma. - mówię do M. z żalem w głosie.
- Wiesz, podobno na tkactwo zawsze są miejsca - pociesza mnie mama Ani i Oli.
- W sumie to czemu nie tkactwo. Maja ma zwinne paluszki. Może coś z tego będzie - powiedziałam i pognałam jeszcze tego samego dnia na zapisy. Jak się okazało miejsca na tkactwie skończyły się już dawno, ale dla zwinnych paluszków znalazła się ceramika. I tak oto od września Maja uczęszcza dwa razy w tygodniu po 1,5 godziny na zajęcia z ceramiki do Pałacu Młodzieży. Tym samym kontynuuje tradycję rodzinną. Tata wychował się w Pałacu i wujek i drugi wujek i jeszcze nawet ciocia.
A oto pierwsze prace naszej Mai.
0 komentarze:
Prześlij komentarz